sobota, 16 lipca 2016

Szukając Alaski - Recenzja książki - #37



Tytuł: Szukając Alaski
Autor: John Green
Ilość stron: 312
Wydawnictwo: Bukowy Las




Życie Milesa Haltera było totalną nudą aż do dnia, gdy zaczął naukę w równie nudnej szkole z internatem. Wtedy spotkał Alaskę Young. Piękną, inteligentną, zabawną, seksowną i do bólu fascynującą. Alaska owinęła sobie Milesa wokół placa, wciągając go do swojego świata i kradnąc mu serce. Czy dzięki niej chłopak odnajdzie, to czego szukał? Wielkie Być Może - najintensywniejsze i najprawdziwsze doświadczanie rzeczywistości.



(Na początku zaznaczę, że w najbliższym czasie pojawią się recenzje pozostałych książek Johna Greena. Zaczynam od "Szukając Alaski", ponieważ to moja ulubiona pozycja jego autorstwa, a ostatnia recenzja, która się pojawi na blogu będzie dotyczyła książki, która najmniej mnie zachwyciła).

Miles wyjeżdża do szkoły z internatem i rozpoczyna nowe życie. Chłopak w poprzedniej szkole był cichym uczniem i nie posiadał zbyt wielu przyjaciół. Wyjazd do nowej szkoły daje mu szansę na zmianę dotychczasowego życia i odnalezienia "Wielkiego Być Może."
W internacie poznaje swojego współlokatora Pułkownika, Takumiego, Larę oraz tytułową Alaskę Young.

Miles Halter o przezwisku Klucha jest głównym bohaterem i narratorem książki. Mnie bardzo przypał do gustu, ponieważ jest sobą i nie wstydzi się swoich niedoskonałości oraz szuka celu w swoim życiu. Jego hobby także wywarło na mnie wrażenie, ponieważ chłopak poznaje biografię sławnych ludzi i zapamiętuje ich ostatnie zdania wypowiedziane przed śmiercią.

Inni bohaterowie nie zostali dogłębnie przedstawieni, ale z jednej strony to dobrze, bo nie oni są tutaj najważniejszymi postaciami. Alaskę bardzo polubiłam, dlatego że jest to dziewczyna inteligentna, zdecydowana i wie czego chce od życia.
Jeśli chodzi o Larę i jej... zabawę z Milesem. Jest to jeden z moich ulubionych momentów, ponieważ podczas jego czytania cały czas się śmiałam.

Akcja książki jest podzielona na dni oraz na dwie części "Przed" i "Po". Podczas czytania ciągle zastanawiałam się co będzie tym przełomowym momentem, do którego dążyłam przez pół książki. Okazał się... naprawdę przełomowy!

"Szukając Alaski" to moja ulubiona książka autorstwa Johna Greena. Jest to historia, która rozśmieszy nas do łez, ale także sprawi, że te łzy nie będą wywołane tylko śmiechem.
Opowiada o życiu i dojrzewaniu, a także o wrażliwości i buntowaniu się nastolatków. Napisana jest prosty językiem i nie trzeba się zastanawiać nad tym, co autor chce nam przekazać.

Green stawia nam pytanie: "Jak wydostać się z tego labiryntu cierpienia?". Nie daje nam jednak na nie odpowiedzi. Z książki dowiadujemy się, że wyjście z tego labiryntu nie zawsze jest łatwe i szybkie oraz, że świat ma zalety, ale także wiele wad.
Autor porusza kwestie życia, śmierci oraz pierwszej miłości, a robi to z taką lekkością jakby opowiadał o najlepszej przygodzie w życiu. Według mnie jest to ogromny plus, który John Green wykorzystuje w każdej swojej książce.

"Szukając Alaski" przeczytałam rok temu, ale myślę, że niebawem sięgnę po nią ponownie aby odświeżyć sobie historię, która od samego początku podbiła moje serce. Jest to książka, której nie można streścić w kilku zdaniach. Trzeba ją przeczytać, a następnie usiąść i zastanowić się nad życiem.

ŻYCZĘ MIŁEGO DNIA Z KSIĄŻKĄ

2 komentarze:

  1. Tym ostatnim zdaniem idealnie opisałaś całą książką. Moja przygodę z powieściami Johna Greena rozpoczęłam właśnie od "Szukajac alaski". Poszukiwanie wielkiego byc może to jak dla mnie najlepszy motyw w powieściach Greena.
    Pozdrawiam serdecznie :)
    http://themessofbookie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą, to sam w sobie bardzo interesujący motyw, a w wykonaniu pana Greena to jest to cudowne. :)

      Usuń