niedziela, 23 sierpnia 2015

Próby Ognia - Recenzja książki - #4




Tytuł: Próby Ognia
Autor: James Dashner
Ilość stron: 415
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc




Znalezienie wyjścia z Labiryntu miało być końcem tej "zabawy". Thomas był przekonany, że jeśli wydostaną się, odzyskają swoje wspomnienia i życie. Okazało się, że życie w Labiryncie było bardzo łatwe. Mieli dosyć jedzenia, miejsce do schronienia i teoretyczne bezpieczeństwo. Świat poza Labiryntem w zasadzie już dawno dobiegł końca. Ziemia została spalona, wysuszona, a do ludzi chodzących po tej krainie lepiej nie podchodzić. Zarażeni są straszną chorobą - Pożogą. Streferzy byli dobrej myśli w Labiryncie. Wyjdą z niego i będą mogli żyć jak inni ludzi. Nie spodziewali się, że teraz będzie gorzej i muszą stawić czoła jeszcze jednej próbie. Czasu jest bardzo mało. Mają tylko dwa tygodnie na dotarcie do celu. Czy zdołają przeżyć? Czy uda im się dotrzeć na miejsce na czas? Organizacja DRESZCZ przygotowała dla nich wiele niespodzianek. Krwawych niespodzianek...

Powieść rozpoczyna się w miejscu, gdzie skończył się pierwszy tom. Znajdują się w bezpiecznym budynku. Mogą się najeść, wyspać i wykąpać. Schronienie pozostaje bezpieczne tylko przez jeden dzień, ponieważ następnego poranka znajdują ciała wiszące pod sufitem. Thomas nie może się skontaktować z Teresą i nie mogą jej zlokalizować. 


Po pewnym czasie zjawia się człowiek z DRESZCZu i oznajmia, że czas na drugą fazę testów. Chłopcy muszą przez to przejść, a stawką nadal pozostaje ich cenne życie. 160 kilometrów i 2 dni. Wydaje się niewykonalne biorąc pod uwagę, że po świecie biegają Poparzeńcy, a świat jest zniszczony. No i jak nie zginąć, gdy wszyscy pragną twojej śmierci?! Druga części jest zdecydowanie bardziej drastyczna niż pierwsza. 

Bohaterowie nadal nic o sobie nie wiedzą, większość z nich nadal nic nie pamięta. Thomas śni o przeszłości. Pojawiają się tam obrazy, wydarzenia, które nie mają na niego korzystnego wpływu. Często nie potrafi podejść racjonalnie do niektórych spraw. Senna przeszłość nakłada się na teraźniejszość często nawzajem się wykluczając...

W tej części można zauważyć, że akcja nieco się uspokoiła. W pierwszej części ciągle działo się coś nowego. Tutaj bohaterowie moim zdaniem za dużo chodzą i trochę za wolno się przemieszczają. Po drodze dzieją się różne rzeczy, z którymi można wygrać jedynie licząc na cud.
Po przeczytaniu mam wrażenie, że nie było tutaj zagadek. Większość pytań zaczynających się od "Dlaczego..." nadal jest niewyjaśniona, ale tutaj pytań jest o wiele mniej, a jeżeli są to odpowiedź jest na najbliższych kilkunastu stronach.

Po zakończeniu pierwszej części
(Więzień Labiryntu) byłam niesamowicie podekscytowana. Chciałam jak najszybciej zacząć czytać kolejną część. Z przyjemnością po nią sięgnęłam. I co się okazało? Od początku mnie nie wciągnęła. Byłam oczywiście dobrej myśli, że akcja rozwinie się w następnym rozdziale, następnym i następnym i nic... Moim zdaniem ta część jest zupełnie inna niż pierwsza. Wydawało mi się w pewnych momentach, że to nie jest kontynuacja. Czułam jakby Dashner napisał kolejną, zupełnie inną książkę, ale wstawił do niej bohaterów z "Więźnia Labiryntu". Moim zdaniem często była bardzo przeciągana. Akcja mimo, że trwała tylko dwa tygodnia odniosłam wrażenie, że w połowie książki już minął miesiąc. 
Po skończeniu pierwszej części byłam szczęśliwa, że są jeszcze dwie części. Gdy byłam w połowie drugiej... przeraziłam się, że jest jeszcze jedna... 


Zachęcam was do przeczytania tej książki i do ocenienia jej. Czytaliście ją? Spodobała się Wam czy też się na niej zawiedliście?

ŻYCZĘ MIŁEGO DNIA Z KSIĄŻKĄ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz