środa, 11 listopada 2015

Rywalki - Recenzja książki - #16



Tytuł: Rywalki
Autor: Kiera Cass
Ilość stron: 333
Wydawnictwo: Jaguar



Zaczęły się eliminacje czyli wielki konkurs. Jego zwyciężczyni zostanie żoną przystojnego księcia, a w przyszłości władczynią Illei.
Dla trzydziestu pięciu kandydatek, wybranych z całego królestwa, Eliminacje to nadzieja na nowe, lepsze życie, w którym nikt nie jest głodny, a każda dziewczyna może poczuć się jak prawdziwa księżniczka. Niezależnie od pochodzenia...
Ami jest Piątką. Jako jedyna z wybranych nie chciała trafić do pałacu. Dla niej Eliminacje to koszmar.
Oznacza rozłąkę z Aspenem - jej sekretna miłością - i opuszczenie domu, a wszystko po to, by wziąć udział w morderczym wyścigu o koronę, której Ami wcale nie pragnie.
Jednak gdy spotyka Maxona, który naprawdę przypomina księcia z bajki, dziewczyna zastanawia się czy na pewno chce porzucić pałac. Może życie o jakim marzyła, wcale nie jest lepsze niż to, którego nawet nie chała sobie wyobrazić...


America - czyli główna bohaterka - jest "Piątką". Jest to grupa społeczna, w której znajdują się artyści. Nazwa ta oznacza także status majątkowy. Jednyka - to rodzina królewska, duchowieństwo. Dwójka - celebryci [...] Ósemka - osoby ułomne psychicznie, uciekinierzy, bezdomni.

Każda dziewczyna między szesnastym, a dwudziestym rokiem życia może zgłosić się do rywalizacji o księcia Illei - Maxona. Ami od początku jest temu przeciwna i nie ma ochoty walczyć o coś czego i tak nie osiągnie, jednak sytuacja materialna jej rodziny (oraz rodziny Aspena - jej sekretnej miłości) jest powodem dla którego w końcu decyduje się na udział w "konkursie". Zgłoszeń w całym królestwie są tysiące i America jest przekonana, że nie ma żadnych szans. A jednak!

"Rywalki" (a także pozostałe części) naprawdę do mnie trafiły i stały się jedną z moich ulubionych książek/serii.
Na początku można pomyśleć, że to nic takiego. Księżniczki jadą do pałacu i starają się o koronę. Dziewczyna z biednej dzielnicy trafia tam i w zasadzie nie ma po co czytać, bo już wiemy jak to się skończy. Trochę "Kopciuszek", prawda? Ale także "Igrzyska Śmierci"! [recenzja] Podział na kasty (dystrykty), Eliminacje (Głodowe Igrzyska), zdobycie korony (przeżycie w bitwie). Ale tylko pomysł jest podobny, ponieważ całe wykonanie jest inne i naprawdę warte uwagi.

Akcja toczy się tak, że nie nudzi, a także nie porywa tak bardzo, jak mogłoby to się dziać. Z jednej strony to dobrze, ale z drugiej po pewnym czasie robi się monotonnie.
Kiera Cass skupiła się na wątku miłosnym głównej bohaterki niż na problemach i kłopotach w państwie, co dobrze napisane mogłoby być równie dobre co sceny miłosne.

Jeśli chodzi o wszystkie postacie, to nie zawiodłam się na nich w stu procentach. Byli tacy, których od razu polubiłam i na szczęście nie zmieniali się na swoją niekorzyść. Do gustu przypadły mi m.in. pokojówki Ami w pałacu, które były naprawdę miłe wobec dziewczyny i sama z chęcią bym je poznała. Inni bohaterowie od razu, nie wiedzieć do końca czemu, byli na straconej pozycji (jeśli chodzi o moją listę "lubię/nie lubię"). Nie polubiłam taty Maxona czyli króla Illei i tak zastało aż do ostatniego zdania w trzeciej części: "Jedynej".

Podczas całej książki dziewczyny, które zdaniem księcia nie pasują na królową - odpadają. Wyjeżdżają i wracają do normalnego życia. Na koniec z zamku zostaje tylko sześć dziewczyn.

Książka jest napisana językiem, który trafi do wielu osób. Nie jest on skomplikowany i z pewnością młodsze osoby, które lubią czytać poradzą sobie z fabułą. Oczywiście starsze osoby też powinny być zadowolone z całej akcji, ponieważ nie ma tam jakiś brutalnych scen, które może nie do wszystkich trafiają.

To nie jest zwykła książka o księżniczkach i miłości. To jest książka warta przeczytania, a nawet do zastanowienia się nad niektórymi wątkami.

Bez względu na wiek - książkę polecam każdemu, ponieważ nie powinien się zawieść jeżeli nie ma co do niej wygórowanych oczekiwań.

ŻYCZĘ MIŁEGO DNIA Z KSIĄŻKĄ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz