sobota, 5 grudnia 2015

Następczyni - Recenzja książki - #20



Tytuł: Następczyni
Autor: Kiera Cass
Ilość stron: 360
Wydawnictwo: Jaguar



Księżniczka Eadlyn dorastała, słuchając niekończących się opowieści o tym, jak spotkali się jej rodzice. Dwadzieścia lat temu America Singer zgłosiła się do Eliminacji i podbiła serce Maxona. Eadlyn zawsze uważała tę opowieść za romantyczną, ale nie marzyła o tym, by ją powtórzyć. Gdyby mogła, odwlekałaby małżeństwo tak długo, jak to możliwe.
Ale życie księżniczki nie należy tylko do niej samej i Eadlyn nie może uciec od własnych Eliminacji.
Nie liczy ona na wielkie uczucie, jest zajęta sprawami kraju i przygotowuje się do roli przyszłej władczyni. Okazuje się, że pośród 35 kandydatów pojawia się ktoś, kto ma szansę zdobyć serce księżniczki. A także udowodnić, że szczęśliwe zakończenie nie jest tak nieprawdopodobne, jak zawsze sądziła.



Eadlyn Shreave zdobyła władzę w ciągu siedmiu minut, bo własnie o tyle wcześniej urodziła się od swojego brata bliźniaka - Ahrena. Bardzo go kocha, ale jest na niego zła, że to nie on w przyszłości obejmie tron.
Kiedy Eliminacje rozpoczynają się już na dobre i do zamku przybywają kandydaci, Eadlyn robi wszystko, by się do nich zniechęcić. Jednak w pewnym momencie dopuszcza do siebie jednego z nich i wszystko zaczyna się zmieniać. Uświadamia sobie, że niektóre osoby są dla niej bliższe niż sądziła na początku.

Jak widać Kiera Cass pokochała Americę na tyle, że nie chciała się z nią rozstawać. "Następczyni" to książka o jej córce, ale jest widoczna przemiana Ami i Maxona. Ona stała się spokojniejsza, nauczyła się wielu rzeczy i teraz świetnie sobie radzi jako królowa. Od ślubu z Maxonem minęło 20 lat, a oni nadal się kochają. To powinno dać Eadlyn do myślenia, że nawet w takich okolicznościach, jakimi są Eliminacje, można znaleźć miłość swojego życia. Główna bohaterka ma jednak inne zdanie na ten temat...

Ahren to brat, który jest naprawdę bliski ideału - pomaga siostrze, wspiera ją, umie z nią porozmawiać i podnieść na duchu. Od początku go polubiłam.
Kile, czyli syn Marlee i Cartera, od zawsze mieszka w pałacu. Kiedy przybywa do pałacu razem z innymi kandydatami, można go osądzić, że ma większe szanse na wygraną, ale co z tego jeśli nigdy nie miał z Eadlyn wspólnego języka. Bardzo spodobał mi się ten motyw, że chłopak, którego dziewczyna widzi na co dzień nagle stara się o jej rękę. Nie jest to mój ulubiony kandydat, ale dostarcza czytelnikowi jakieś emojce, więc czemu nie?

W całej książce nie ma dużo akcji oraz porywających scen, ale w poprzednich też nie było i wiele. Mnie to nie przeszkadza, bo wydaje mi się, że już sam wątek przewodni czyli zdobywanie ręki Eadlyn, jest ekscytujący.
Moim faworytem był od początku Ean. Kiedy każdy z panów witał się pierwszy raz z przyszłą królową w zasadzie każdy był zestresowany, co nie jest plusem podczas takiego spotkania. Ean już w swojej drugiej wypowiedzi mnie rozbawił i udowodnił, że on jako jedyny nie stresuje się towarzystwem księżniczki i podchodzi do tej rozmowy na luzie. Właśnie za to go polubiłam!

Co mi się jeszcze podobało? Jedną z wielu takich rzeczy jest na przykład fakt, że osoby, które w poprzednich częściach odgrywały znaczną rolę, teraz są postaciami drugo-, trzecioplanowymi. Miłe emocje wywołuje u mnie fakt, że Eadlyn zwraca się "ciocu" do osoby, która niedawno była rywalką jej mamy. To było fajne i pokazało małe połączenie z poprzednimi częściami.

Książka wywołała na mnie dobre wrażenie i z niecierpliwością czekam na kontynuację. Naprawdę ją Wam polecam. Wydaje mi się, że nawet jeśli nie czytaliście "Rywalek", "Elity" czy "Jedynej" ta książka jest odpowiednia dla Was. Od początku było wiadomo, że Ami będzie z Maxonem, więc oprócz tej kwestii nie ma innych spojlerów. Polecam!

ŻYCZĘ MIŁEGO DNIA Z KSIĄŻKĄ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz