Tytuł: Gwiazd Naszych Wina
Autor: John Green
Ilość stron: 310
Wydawnictwo: Bukowy Las
Hazel ma szesnaście lat, a jednym z nieodłącznych elementów jej życia jest aparat tlenowy o imieniu Philip. Odkąd trzy lata temu zachorowała na raka, nie chodzi do szkoły, spędzając dni głównie na czytaniu i oglądaniu America's Next Top Model. Jednak gdy na spotkaniu grupy wsparcia dla chorej młodzieży poznaje Augustusa, w jej życiu następuje zwrot o 180 stopni. Czeka ją podróż, nieoczekiwana i wytęskniona zarazem, w poszukiwaniu odpowiedzi na najważniejsze pytania: czym są choroba i zdrowie, co oznacza życie i śmierć, jaki ślad człowiek może po sobie zostawić na świecie.
Pewnego dnia dwoje nastolatków spotyka się na zebraniu grupy wsparcia dla osób chorych na raka. Jest to miejsce, które można różnie odebrać. Plus jest taki, że chorzy idąc tam dostają otuchy od innych. Są jednak minusy. Jednego dnia przychodzimy i poznajemy pewne osoby, ale za tydzień tych osób już nie ma. W ich miejsce pojawiają się nowe. Ja właśnie to tak odebrałam i rozumiałam dlaczego Hazel nie ma ochoty tak chodzić.
Na początku spotkania wszystkie osoby przedstawiają się. Imię, wiek, diagnoza. Tak zrobiła to główna bohaterka:
- Jestem Hazel. Mam szesnaście lat. Guz tarczycy z przerzutami do trzustki. Czuję się dobrze.
Natomiast Augustus:
- Nazywam się Augustus Waters. Mam siedemnaście lat. Półtora roku temu zawarłem przelotną znajomość z kostniakomięsakiem.
Oboje wiedzą, że umrą, ale chcą spędzić kolejne dni jak najlepiej potrafią. Są naprawdę odważni i spokojni w ostatnich chwilach życia.
Moja przygoda z "Gwiazd Naszych Wina" wyglądała następująco. E-book, bo nie mogłam się doczekać własnego papierowego egzemplarza. Film, oczywiście po skończeniu e-book'a. Książka, ponieważ jak ją dostałam, to musiałam przeczytać ponownie. O zakończeniu dowiedziałam się w połowie czytania e-book'a, ale za każdym razem kiedy kończyłam czytać lub oglądać to nie mogłam powstrzymać potoku łez.
- Nazywam się Augustus Waters. Mam siedemnaście lat. Półtora roku temu zawarłem przelotną znajomość z kostniakomięsakiem.
Oboje wiedzą, że umrą, ale chcą spędzić kolejne dni jak najlepiej potrafią. Są naprawdę odważni i spokojni w ostatnich chwilach życia.
Moja przygoda z "Gwiazd Naszych Wina" wyglądała następująco. E-book, bo nie mogłam się doczekać własnego papierowego egzemplarza. Film, oczywiście po skończeniu e-book'a. Książka, ponieważ jak ją dostałam, to musiałam przeczytać ponownie. O zakończeniu dowiedziałam się w połowie czytania e-book'a, ale za każdym razem kiedy kończyłam czytać lub oglądać to nie mogłam powstrzymać potoku łez.
Hazel Grace Lancaster na początku jest strasznie pesymistyczna, ale zmienia swoje nastawienie, kiedy spotyka Augustusa, który jest jej kompletnym przeciwieństwem. Dziewczyna kocha czytać książki. "Cios udręki" - bo tak nazywa się jej ulubiona pozycja - jest dla niej książką prawie doskonałą. Dlaczego prawie? Bo nie ma zakończenia... Jej autor nadal żyje, ale nikomu nie zdradził ostatnich zdań. Dziewczyna pisze do niego listy z pytaniem, ale nigdy nie dostaje żadnych odpowiedzi.
Augustus Waters to chłopak, który zawsze znajdzie coś pozytywnego w życiu. Nawet w swojej chorobie.
Każdy z nich chce spędzić to ostatnie chwile w inny sposób. Hazel próbuje odejść bez zamieszania. Nie chce, aby wszyscy się nad nią użalali, ponieważ mają także swoje życie, którym powinni się zająć. Natomiast Augustus, chciałby żeby wszyscy go zapamiętali.
Pisanie o śmierci nie jest łatwe, a napisać to tak żeby trafiło do ludzi młodych, to naprawdę wyczyn. Pomimo że głównym tematem jest rak, John Green wplata tam kilka zabawnych sytuacji. Jest to autor, który ma talent do pisania o ważnych rzeczach w sposób, który naprawdę trafi do nastolatków. Ja podziwiam go właśnie z tego powodu.
Jest to moja druga z kolei ulubiona książka Johna Greena. To naprawdę niesamowita historia, którą praktycznie zna każdy, a jeśli nie zna - co jest mało prawdopodobne - to musi ją szybko poznać.
"Gwiazd Naszych Wina": to książka o raku, to książka dla młodzieży i to książka, którą każdy powinien przeczytać.
ŻYCZĘ MIŁEGO DNIA Z KSIĄŻKĄ
Zakochałam się w tej książce i pamiętam, że byłam bardzo zaskoczona zakończeniem, bo nie tego się spodziewałam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)
Też byłabym bardzo zaskoczona, ale co poradzić na to, że spojlery są wszędzie ;)
UsuńCzytałam, również recenzowałam i płakałam jak bóbr mimo iż zła kolejność obrałam, bo najpierw film obejrzałam. Jedna z najpiękniejszych książek, jakie czytałam. Mimo iż skierowana do młodzieży, myślę że wartością sięga znacznie dalej.
OdpowiedzUsuńKsiążka skierowana przede wszystkim dla młodzieży, ale spodoba się także dorosłemu :)
UsuńBardzo fajna recenzja. :D Jest to jedna z lepszych książek jakie czytałem w swoim krótkim życiu. ;) Pzdr. <3
OdpowiedzUsuńDziękuję ^^
UsuńUwielbiam <33 Oczywiście płakałam podczas czytania.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
bojakochamczytacksiazki.blogspot.com
Także płakałam i to nie raz :D
Usuń